Jesteś tutaj

Prośrodowiskowi społecznicy - posprzątają łańcucką Bażantarnie

Mieszkańcy Łańcuta postanowili sami postawić pierwszy krok aby przywrócić miejski las Bażantarnie przyrodzie i ludziom. Sami uprzątną leśne alejki, które są obecnie mocno zaśmiecone różnego rodzaju odpadami. Akcji patronuje i wspiera ją Zarząd Okręgu Podkarpackiego Ligii Ochrony Przyrody.  

Lasek Bażantarnia to 30 hektarowy zespół leśny zlokalizowany przy ulicy Komisji Edukacji Narodowej w Łańcucie.  Las założony został na terenie miasta Łańcuta w XIX stuleciu przez rodzinę Potockich – ówczesnych ordynatów na Łańcucie. Niegdyś oprócz funkcji hodowlanej pełnił i do dzisiaj pełni funkcje rekreacyjną. Na terenie zespołu zieleni znajduje się kilka dębów - pomników przyrody o bardzo dużej wartości przyrodniczej. Obecnie to tzw. las komunalny, ze ścieżkami spacerowymi. Teren ten potrzebuje pilnej interwencji w zakresie utrzymanie porządku – ustawienia koszy na śmieci w miejscach dostępnych dla spacerowiczów oraz terminowe ich opróżnianie.  Na lokalne władze nadal czeka wyzwanie utwardzenia nawierzchni ścieżek spacerowo-przyrodniczych kruszywem, wydzielenia i utworzenia bezpiecznych miejsc ogniskowych, utworzenie infrastruktury turystyczno-rekreacyjnej m.in. w formie ławek oraz wykonanie ścieżki spacerowo-edukacyjnej skierowanej do najmłodszych mieszkańców Łańcuta.

 

Do tej prospołecznej akcji może dołączyć każdy, wystarczy przyjść w najbliższą sobotę 12 maja do Bażantarni.
Zbiórka od godz. 14:00 (przy wejściu od strony ul. Przybosia)
Sprzątanie potrwa do godz. 17:00.

 

O historii  Bażantarni słów kilka…

Las i zwierzyna były polem olbrzymiej fascynacji w rodzinie Potockich - niegdyś ordynatów na Łańcucie, co brało się zresztą z głębokiego historycznego, obyczajowego i kulturowego zakorzenienia życia blisko natury w bytowaniu polskich ziemian, w tym i arystokracji, oraz wręcz łowieckiego lecz godnego ich etosu. Łańcut był jednym z niezliczonych polskich domów, w którym zrównoważona gospodarka leśna i łowna- żywotnie wpływała na rytm i treść życia jego właścicieli. Żeby korzystać z darów lasu, trzeba było mieć owe lasy a w nim zwierzynę, a przede wszystkim dbać o jedno i drugie. Łańcuckie lasy obejmowały aż 13 tysięcy hektarów. Podzielone były na rewiry, czyli leśnictwa, doskonale administrowane przez zarządców. Ich niekończącą się pracą było dbanie, by rewiry były bogate w drzewostan i by mogły stanowić doskonały teren do bytowania dziko żyjącej zwierzyny. Ta była dokarmiana padliną, czy poprzez zasiewane poletka paszowe np. topinamburem. Zakładano też remizy. To powodowało, że zwierzostan był bardzo liczny. Nie strzelano do niego jednak bez opamiętania; myślistwo było bowiem racjonalne. Wyznaczano do odstrzału odpowiednią liczbę zwierzyny, w zależności od tego ile w danym rewirze jej bytowało. Bywało, że ciężka zima, albo jakaś choroba, powodowała jej spadek. Wówczas mocno ograniczano łowy. Ponadto, już w poł. XIX w. mieli Potoccy już bażantarnię; było ich już pięć. Kupowane jaja bażantów były wysiadywane przez perliczki, kury. Były też dwie kaczkarnie.

Roman Potocki (1851–1915), III łańcucki ordynat od roku 1889, bardziej jeszcze rozbudował gospodarstwo łowieckie i tak już z olbrzymim rozmachem urządzone i funkcjonujące za czasów jego ojca. Wspomnieliśmy już iż urządzono w tym czasie także liczne bażantarnie – a tych Romanowie Potoccy mieli aż 5 w latach 80. i 90. , z których tylko jedna, zmodernizowana przez nich zresztą, pochodziła z czasów II ordynata. Poza urządzeniem typowej dla bażantarni infrastruktury z wolierami i wzniesieniem domów dla bażantarników przydano bażantarniom, także malowniczej, małej architektury.

Bażantarnie poza pełnieniem podstawowej, hodowlanej funkcji, poprzez ustawienie w nich podobnej jak we wspomnianych wyżej uroczyskach małej architektury były także urokliwymi parkami.  Jak wyglądały łańcuckie bażantarnie, pozwala zorientować się opis jednej z nich, jaki w swych Notatach pozostawił kasjer ordynacji Ignacy Serkowski. Odwiedził on bowiem wraz z rodziną 2 czerwca 1895 roku zarządcę folwarku w Wysokiej i wraz z nim udał się do pobliskiej bażantarni w tzw. Lubartowie. Prześlicznie tam teraz, altanki, kioski, ścieżki, stawek otoczony malowaną barierką. Ta mała architektura bażantarni zachowała się jedynie przy bażantarni „Romanówka” w Łańcucie gdzie wciąż stoi zagroda bażantarnika. Składa się na nią drewniany parterowy dom kryty dachówką z wąską, przeszkloną werandą na 2/3 długości frontowej ściany oraz murowany, kryty dachówką budynek gospodarczy, do którego przylega drewniana stodoła z szopą. Całe to zabudowanie jest od czasów Potockich do chwili obecnej niezmienione i pozostaje w oryginalnym stanie z lat 20. XX wieku.

Polski